Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRZEBUDZENIE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRZEBUDZENIE. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 30 marca 2017

Święte Grzyby



Można w sercu poczuć wezwanie do podjęcia pracy z grzybami, a jednocześnie odczuwać strach. Jednak strach jest wyłącznie "narzędziem" umysłu, który chce zachować swoją "twardą, stałą" strukturę, chce nadal panować nad sercem i utrzymywać je zablokowane. Dlatego kiedy odczuwamy wezwanie i podążymy za nim, może pojawiać się także coraz większe zaufanie. A im większe zaufanie, tym więcej jesteśmy w stanie przyjąć uzdrawiającej mocy "świętych grzybów".

Procesy, które się zadziewają w trakcie ceremonii ze "świętymi grzybami", nie są łatwe, są trudne. Ale to właśnie ta trudność przyczynia się do uzdrawiania i poznawania natury umysłu dzięki coraz większej świadomości rozświetlającej różne zakamarki naszych umysłów. To niewidzialne światło świadomości rozświetla te części umysłu, w których ukryty jest nasz "cień" i wtedy możemy się jemu przyjrzeć. Ten "cień", który ogranicza nasz potencjał, naszą błogość i radość istnienia. To ta część Siebie - naszej Istoty, której zaprzeczamy, którą odrzucamy i oceniamy na przykład widząc ją w innych. A w trakcie ceremonii mamy także możliwość poznawania Siebie i swojego potencjału. poddając się w całkowitym (lub maksymalnym, na jakie nas stać w danej chwili) zaufaniu temu doświadczeniu.

Akt poddawania się sam w sobie jest uzdrawiający, ma terapeutyczne znaczenie i może doprowadzić do uwolnienia się od wszelkich traum, lęków, do przyjęcia tego, co ukryte w naszej "strefie cienia". W ten sposób odzyskujemy swoją energię, która tam "utknęła" i stajemy się silniejsi, uzdrawiamy sami Siebie. Mamy możliwość uwolnienia się od oczekiwań, zaakceptowanie Siebie, możemy wreszcie zacząć kochać Siebie.


Ceremonie ze "świętymi roślinami" to proces integrowania traum, integracja wszystkich aspektów Siebie. Proces integracji jest tak samo ważny jak ceremonia, a może nawet ważniejszy niż sama ceremonia ze "świętymi grzybami", ponieważ proces ten może być, a nawet powinien - jeśli chcemy poznawać siebie - być kontynuowany w życiu codziennym. Wtedy zaczynamy być coraz bardziej świadomi tego, jak tworzymy swoje własne życie i jaki mamy wpływ na to, w jaki sposób je przeżywamy. Mamy wybór: oceniać dalej i upierać się przy swoich oczekiwaniach czy odpuścić oceny i oczekiwania, które nas oddzielają od tego, Kim, Czym Jesteśmy i zamykają nasze serca.



https://goo.gl/images/JYIo3M


piątek, 13 stycznia 2017

MOOJI O AJAŁASCE


Dziękuję za tłumaczenie. Czekałam na nie. :-)

Święte rośliny i grzyby umożliwiają wchodzenie w stany podwyższonej, poszerzonej świadomości i „niezwykłej rzeczywistości”, a nawet w "stan pustki". Osiągnąwszy pewien stopień zaawansowania, w poznawaniu tych stanów, można oczywiście zacząć wchodzić w te stany nie korzystając z roślin i grzybów. Wejście w stan poszerzonej świadomości na ceremonii ajałaski i uważne bycie w tu teraz nie sprawia, że nagle nasza świadomość w codziennym życiu pozostanie w stanie "poszerzonym". Tego można nauczyć się na ceremoniach, ale potrzebna jest też codzienna praktyka. Wymaga to sporego wysiłku od nas. Bywa, że zapominamy, jak ważna dla naszego rozwoju może być zwykła, codzienna praktyka medytacyjna. I może ona wspierać to, co udaje się uzyskać / doświadczyć również w trakcie ceremonii – medytacji ze świętymi roślinami lub grzybami, ale chwilowo.

Takie ceremonie dają nam możliwość wejścia w stany podwyższonej świadomości i w trakcie możemy otrzymywać wiedzę, która w danym momencie jest nam niezbędna do naszego rozwoju. Potem jednak, abyśmy mogli rozwijać się dalej, potrzebujemy sami kontynuować pracę nad sobą i praktykować przyswajanie tej wiedzy i ugruntowywać tę wiedzę, którą otrzymaliśmy.

Ceremonie (podobnie jak inne obrzędy i rytuały), w które wchodzimy bez świadomości - wiedzy o ich znaczeniu, są tylko nawykowym wykonywaniem pewnych czynności, które w rezultacie, prócz chwilowych doświadczeń "niezwykłości poszerzonych stanów świadomości" nic nie wnoszą do naszego życia i nic w nim nie zmieniają. A nawet mogą prowadzić do destrukcji. Albo...

'Jesteś tym, który doświadcza doświadczenia, ale nie jesteś już uzależniony od tego doświadczenia ani doświadczania... :-} To jest bardzo piękne i dochodzisz do głębszych doświadczeń. I dochodzisz do ostatecznego rozpoznania - że jesteś niezmienny. Twoja Jaźń jest niezmienna i doskonała.'


Namaste.

wtorek, 30 sierpnia 2016

ZEROWANIE KARMY


"ZEROWANIE KARMY"

"Dla Jaźni karma nie istnieje. Karma istnieje tylko dla ego." - Mooji

Kiedy stajemy się Jaźnią, (Self - Sobą), karma przestaje działać. W tym sensie następuje uwolnienie od karmy.

Dla ego czyli tej cząstki (osoby) Jedni, Całości, która czuje się i myśli, że jest oddzielona od Źródła, Całości, Jedni, która utożsamia się z myślami, z ciałem itd., karma istnieje jako prawo przyczyny i skutku działań nieświadomych czynionych w oddzieleniu od Jedni, Całości, Jaźni - Siebie.

"Karma musi istnieć dla idei, jaką ma Jaźń na własny temat. (...) Karma jest dla osoby {oddzielne ego}. Jest iluzoryczna. Tak, jak osoba {oddzielne ego}. Jak przejawianie się w umyśle. Osobę {oddzielne ego} odczuwa się bardzo realnie. Ale kiedy spojrzycie oczami prawdziwego badania - nie może być odnaleziona. Więc to tylko idea. I zawsze się zmienia. (...)"– Mooji


Gdy się identyfikujemy, utożsamiamy z myślami i działaniami (w oddzieleniu jako ja-ego), wtedy jesteśmy nastawieni wyłącznie na efekty, których oczekujemy (nasze ego). Wtedy nic nie robimy bez oczekiwań na "odpowiednie" rezultaty. Wszystko, co wówczas robimy, robimy tylko z powodu przywiązania do naszych (ego) przekonań - wzorców myślowych, które uznajemy za swoje (oddzielongo ego) i "jedynie prawdziwe. Wszystko, co wtedy robimy, robimy po to, aby nasze oczekiwania, pragnienia zostały spełnione.

A gdy rezultaty naszych działań pojawiają się jako zgodne z oczekiwaniami naszych tzw. ego albo nie pojawiają się - wbrew oczekiwaniom naszych tzw. ego , to i tak w obu przypadkach odczuwamy silne emocje (pozytywne lub negatywne)... Ale nie możemy wtedy odczuwać Radości Istnienia, bo nasze uczucia i emocje są wciąż uwarunkowane nieustanną walką w "dobro kontra zło".


Jeśli nawet karma dopełnia się i pojawia się np. ból, choroba, cierpienie, to nie mają one już na nas wpływu, ponieważ jako Istoty Świadome przestajemy utożsamiać się z ciałem tak, jak utożsamialiśmy się wtedy, kiedy ulegaliśmy iluzji oddzielenia swojej osoby (ja-ego) od Źródła, Jedni Całości.

Tak samo jest z "dobrą i złą karmą". Nawet jeśli wypełniamy "dobre uczynki", to jako Świadome Istoty nie identyfikujemy się już z tym, co robimy tak, jak kiedyś się identyfikowaliśmy jako osoby (oddzielne ego), ponieważ teraz działamy w połączeniu i oddaniu Jedni, Całości. W całkowitej ufności...
Po prostu. :-}
I w ten sposób 'odzyskujemy wolność'...
I dzięki temu odczuwamy Radość istnienia bez względu na sytuacje i okoliczności. :-} ️

Dlatego dzielę się tym, co się przeze mnie przejawia... w wolności od oczekiwań i rezultatów :-} I dziękuję za inspiracje. :-}

-----

 "uczucie JA JESTEM staje się odczuciem OBECNOŚCI BYCIA {ISTNIENIA}...
(...) 
a OBECNOŚĆ BYCIA {ISTNIENIA} jest nieporuszona...
(...) 
teraz wszystko może przyjść..."

nawet "Boski Samuraj" :-}


I tak, jak Wielkie Lustro (Jednia, Całość) nie może SIEBIE zobaczyć, doświadczyć, ponazywać, posmakować... i dlatego rozpada się na coraz mniejsze kawałki, aby móc przeglądać się w ten sposób w wielkiej różnorodności swoich przejawów - cząstkach SIEBIE, tak i Świadomość JESTEM pozostaje dzielona przez cudowne formy (sieci ;-}) Umysłu JA. I to rozdzielanie mogę umownie nazwać inwolucją, "zstępowaniem", wdechem Absolutu. 

A potem następuje proces scalania ze sobą tych różnych, pooddzielanych od siebie cząstek Jedni, Całości, który umownie mogę nazwać ewolucją, "wznoszeniem", wydechem Absolutu...

Dlatego szczerość ze Sobą, uczciwość wobec Siebie i otwartość na poznanie Siebie pozwala 'wzrastać' Świadomości w nas, poprzez nas...

Kłaniam się z wdzięcznością i błogosławię delikatne, niewidzialne Światło Świadomości, które przenika nasze Istnienie... a Umysł staje się dzięki temu coraz bardziej przejrzysty... Oto JA JESTEM... JESTEM + JA...

Dziękuję :-} ️

niedziela, 28 sierpnia 2016

W PUSTCE JAK ZE ŹRÓDŁA POJAWIA SIĘ DŹWIĘK, Z NIEJ WYPŁYWA, I DO NIEJ POWRACA...



w pustce pojawia się dźwięk...

Czułam najpierw wokół siebie i częściowo w sobie bardzo intensywne wibracje o ogromnym spektrum częstotliwości - jakby to był umysł, którego dynamika jest wprost przeogromna. Byłam skupiona na intencji i znalazłam się w samym centrum... SIEBIE. Znalazłam się w centralnym punkcie w miejscu serca, którego...jednocześnie nie było (bo nie odczuwałam w tym momencie fizycznie serca), lecz wiedziałam że jest to jakieś miejsce centrum we mnie.

Po pewnym czasie ten punkt centralny ekspandował i całe moje ciało znikło i stałam się przestrzenią pustki, ciemności - ogromnej, kosmicznej "jaskini" bez granic.  Ciemność- cisza - pustka...

Wtedy poczułam bardzo subtelne, delikatne wibracje, które zaczęłam też słyszeć wewnętrznie jako dźwięk dochodzący skądś... "z daleka", a jednocześnie czułam te wibracje w sobie - w centrum. 

I czułam te wibracje jako subtelny, piękny, krystaliczny dźwięk pustki w sobie. Wibrowałam nim cała i cichutko zaczęłam go... śpiewać.

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... coraz dynamiczniej... Częstotliwości zdawały się lekko różnicować i zgęszczać w tej przestrzeni pustki... Mimo to cały czas utrzymywałam ten jeden, krystaliczny dźwięk centrum...

Nagle zobaczyłam w tej wewnętrznej przestrzeni pustki, przed sobą, lekko z prawej strony... tkaninę energii... Wiedziałam skądś ;-), że widzę tę tkaninę wewnętrznym widzeniem... jako Umysł, jako osobne JA wyłaniające się z przestrzeni Świadomości - pustki/ciszy/ciemności. Dźwięki zamieniały się w... świetliste nici, tworzące coraz bardziej skomplikowane wzory...

I poczułam bardzo intensywne wibracje o ogromnym zakresie częstotliwości, pędzącego, 'fluktuującego' z ogromną dynamiką umysłu i poczułam, że mam się jeszcze bardziej skupić na swoim centrum, skupić się na, w krystalicznym dźwięku Pustki.

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... zwielokrotniał i zagęszczał tworząc przejawianie się nowych częstotliwości... nowych świetlistych i kolorowych wzorów...

Dźwięk...
CISZY

*

Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń, w której wszystkie te wibracje są scalone w jeden, krystaliczny dźwięk będący nią i wypełniający ją całą jako nieskończoną Przestrzeń zawartą w niej samej i w każdym jej obszarze. Krystaliczny dźwięk odbija się w Niej Echem...

To nieskończona Przestrzeń Energii, z której wyłania się Umysł jako echo wibracji jej krystalicznego dźwięku. Poprzez to Echo w niej samej,  jej krystaliczny dźwięk różnicuje się i przejawia jako niepoliczalny, nieskończony zakres - spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach. Im bardziej intensywny, tym bardziej widoczny w swej świetlistości. ;-)

Świadomość - JESTEM jako nieskończona Przestrzeń Energii wyodrębnia z siebie ten niepoliczalny zakres - całe spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach. To całe spektrum dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach "staje się" JA -Umysłem - przejawia się jako JA - Umysł.

Ta Przestrzeń Energii jako Świadomość wypełnia sobą także cały JA- Umysł oraz wszystkie jego pomniejsze, zróżnicowane bardziej lub mniej i oddzielone od siebie wzajemnie tym zróżnicowaniem różne części i cząstki pomniejszych Ja oraz ja.

Umysł, którego istotą jest JA,
może postrzegać siebie jako coś całkowicie odrębnego od tego,
 z czym się nie utożsamia,
co przed nim ukryte...
a z czego się wyłania,
co go wypełnia i czego częścią JA- Umysł JEST...
Chodzi o przestrzeń pustki,
przestrzeń Świadomości - JESTEM.

JA - Umysł jest przenikany przez tę Przestrzeń Energii, Świadomość i rozwibrowany jej krystalicznym dźwiękiem. I w ten sposób JA - Umysł "staje się" Przebudzony z oddzielenia od innych części SIEBIE i przestrzeni, z której się "wyłania".

W takim "stanie istnienia" JESTEM - Świadomość połączona z Przebudzonym  JA - Umysłem
oraz
Przebudzony JA - Umysł połączony z JESTEM - Świadomością
stają się Całością, Jednią, Pełnią.

...jestem pustką i wolą jedni...
- tikali SUNYATA
27/28.09.2014

----------------------------------------------------
Mantra - dźwięki, Yantra - wzory (mandale), Tantra - urzeczywistnienie, przejaw w formach.

Jestem przejawem (naczynio-kwiatem) Pustki... ;-}

*
Tak, jak to jest ludzkie ciało,
tak to jest ciało kosmiczne,
tak, jak to jest ludzki umysł,
tak to jest kosmiczny umysł,
tak, jak to jest mikrokosmos,
tak to jest makrokosmos,
tak, jak to jest atom,
tak to jest wszechświat...
*

– W tym stanie nie chcesz, nie pragniesz tego lub tamtego… 
Nie chcesz być tym albo tamtym. 
Nie chcesz, nie pragniesz być tym albo czymś, albo kimś, albo w czymś ani nie pragniesz, nie chcesz czegoś.
– Jak to możliwe? Musisz chcesz być czymś albo kimś?
– Nie musisz chcieć być czymś ani kimś, bo po prostu JESTEŚ. Twój umysł nie może tego zrozumieć, kiedy twój umysł jeszcze chce być czymś, kimś. Jeśli ci powiem: Nie chcę być tym, nie chcę być tamtym, ty możesz pomyśleć:
– „Ach, więc to pewnie nicość?”
– Nie, to nie nicość… 
____________________

Ten stan, to COŚ jest przekazane poprzez słowa poniższej pieśni - mantry, którą
przetłumaczyłam (poprzez siebie): "Nirvana Shatakam".


Oto tłumaczenie:

"Nie jestem umysłem, intelektem, ego lub pamięcią,
Nie jestem uszami, skórą, nosami i oczami,
Nie jestem przestrzenią, ani ziemią, ani ogniem, wodą i wiatrem,
Jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznością Shi-va…

Nie jestem oddechem, ani pięcioma żywiołami,
Nie jestem materią, ani pięcioma odsłonami świadomości
Nie mam mowy, dłoni lub stóp,
Jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznością Shi-va…

Nie ma lubienia lub niechęci we mnie,
nie chciwości ani urojenia,
Nie ma dumy i zazdrości,
Nie mam obowiązków, pragnienia bogactwa, pożądania czy wyzwolenia
Jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznością Shi-va …

Bez cnoty i występków, bez przyjemności i bólu,
Nie potrzebuję żadnej pieśni, pielgrzymek, pism ani rytuałów,
Nie jestem doświadczeniem, ani nie doświadczam siebie,
Jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznością Shi-va …

Nie boję się śmierci, hierarchii czy wyznania,
Nie mam ojca, matki, bo nigdy się nie rodzę,
Ja nie jestem krewnym, ani przyjacielem,
ani nauczycielem, ani uczniem,
Jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznością Jedni …

Jestem pozbawiony dualizmu,
moją formą jest bezforemność,
Istnieję wszędzie, przenikając wszystkie zmysły,
Nie jestem ani przywiązany, ani wolny, ani w niewoli,
Jestem formą świadomości i miłości,
Jestem wieczną…
Zmiennością Przepływu…"
____________________

"Pustka, Absolut jest jedyną Prawdą, a świat i wszystkie światy - rzeczywistości - sny są iluzją i ostatecznie nie ma żadnej różnicy między pustką, absolutem - SOBĄ a indywidualną jaźnią - sobą."


Świadomość 
TAŃCZY TANIEC ZMIENNOŚCI FORM 
Umysłu…
 

Wybaczcie mi to 'natchnienie'... ;-}
Dziękuję. 



Nie utożsamiam się już z ciałem tak, jak kiedyś... ;-}
Ale sprawia mi radość możliwość przeczuwania Prawdy i odczuwanie SIEBIE w ciele - poprzez ciało i formę...


niedziela, 7 lutego 2016

STANY POSZERZONEJ ŚWIADOMOŚCI A PRZEBUDZENIE / WYZWOLENIE

Stany poszerzonej świadomości  a przebudzenie

Dawid:
"Słyszałem jednak o tzw. świętych roślinach, grzybkach psychodelicznych ayahuasce. Na krótki moment te specyfiki potrafią sprawić że czujemy się jakbyśmy byli pozbawieni ciała. Może też podobno dostrzec pewne energie (byty) który normalnie nie są ani widzialne ani słyszalne, podobno otacza nas też błogostan i jesteśmy pełni wszechogarniającej miłości do wszystkich stworzeń- oczywiście po chwili czar pryska i musimy wrócić do szarej rzeczywistości."

To jest wchodzenie w poszerzone stany świadomości przy wsparciu tzw. „świętych roślin i świętych grzybów”. Wizje bywają bardzo, bardzo różne. Niektórzy mają koszmary i błagają, by mogli natychmiast wrócić, a tu "nie ma zmiłuj się", ponieważ proces trwa przez kilka godzin i takie osoby bardzo cierpią. A to z powodu ja-ego, które traci kontrolę nad tym, co się zadziewa, gdy świadomość się poszerza. 

Niektórzy w trakcie takich sesji - ceremonii spotykają też różnych świętych, guru, nauczycieli. Mój znajomy miał spotkanie z Jezusem Chrystusem. Inny z Kriszną. Niektórzy dowiadują się, że urodzi im się dziecko i chce mieć tak a tak na imię, Niektórzy eksplorują niesamowite światy podobne do tych z Las Vegas albo zwiedzają skarbce z najpiękniejszymi klejnotami i skarbami… Och, możliwości jest całe mnóstwo. Niektórzy przeżywają stany ekstazy mistycznej, religijnej, wszechogarniającej miłości, wchodzenia w tzw, pustkę itd.

Ten stany świadomości są podobne do pośmiertnego stanu świadomości zwanego w buddyzmie tybetańskim stanem bardo pośmiertnego. Ale są różne stany świadomości bardo: 
życia, snu, po śmierci, wcielania się w kolejną formę… itp.

O podróży świadomości bardo po śmierci przekazuje informacje Księga zwana Tybetańską Księga Zmarłych, którą czyta się po śmierci istoty ludzkiej, człowieka… W dużym skrócie napiszę, co przekazuje ta księga:

„Pierwsza część uspokaja świadomość zmarłego, powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Wyjaśnia mu, co się dzieje w danej chwili. Jak żywioły w jego dawnym ciele się zapadają (ziemia w wodzie, woda w ogniu, ogień w powietrzu, a powietrze w świadomości). Następnie wyjaśnia, że ma się opanować, skupić, być uważnym, gdy jego świadomość się „poszerzy”, bo wtedy doświadczy wiele głębokich emocji, itd. Doradza, co powinien robić, w którym kierunku podążać – za jakim światłem… Bo pojawiać się będą różne kolory światła, które przyciągają świadomość zmarłego do różnych światów samsary… Np.:

"– Jeżeli w bardo stawania się idziemy za białym światłem, to odradzamy się w świecie bogów i będziemy cieszyć się stanem bycia. Jednakże, pomimo wszystkich przyjemności i braku wyraźnego cierpienia, świat bogów wciąż stanowi aspekt samsarycznej egzystencji. Tutaj doświadczenie zostaje zdominowane przez przeszkadzającą emocję dumy, która rozwija się, ponieważ wydaje się nam, że osiągnęliśmy szczyt egzystencji. Czujemy, że już nic nie może przewyższyć tego co uzyskaliśmy. Jednakże kiedy umysł nadyma się taką przyziemną duma, pojawia się problem z naszą postawą. Ponieważ myślimy, że nie mamy już nic więcej do nauczenia się, nic więcej do osiągnięcia, duma staje się destruktywna dla ścieżki. Jest to koniec naszej duchowej ścieżki, jak również koniec rozwoju światowej mądrości. 

– Kiedy przyciąga nas blade, czerwone światło i podążamy za nim, wtedy odradzamy się w świecie zazdrosnych bogów, znanych również jako pół-bogowie, albo asury. Chociaż jest to świat wyższego odrodzenia z wieloma zaletami, jego mieszkańcy cieszą się mniejszym poczuciem bogactwa, przyjemności i władzy niż mieszkańcy świata bogów. Dominującą emocją istot w tym świecie jest zazdrość, ściśle związana z zawiścią i również zabarwiona przez paranoję i rywalizację. Zazdrość sama w sobie, może wydawać się względnie niewinna, ale w rzeczywistości jest destrukcyjna w swojej naturze.

– Jeżeli pójdziemy za bladym niebieskim światłem, odrodzimy się w świecie ludzi, zdominowanym przez chorobliwą emocję pożądania, czy namiętności. Nasze doświadczenie w tym świecie charakteryzuje mentalność ubóstwa. Niezależnie od okoliczności w jakich się znajdziemy, zawsze odczuwamy wszechobecne i przenikliwe poczucie braku satysfakcji. Możemy posiadać bogactwo, kochającą rodzinę, dobrą pracę, zdrowe ciało i umysł, i mieszkać w przyjemnym otoczeniu. Jednak, ciągle czujemy, że czegoś brakuje nam w życiu. Odczuwamy niezadowolenie i niepokój, które powstają z powodu nieznającej granic namiętności. To pożądanie jest jak dziurawe naczynie. Niezależnie od tego ile wody do niego wlejemy, nigdy się nie napełni, stale przecieka. Pożądanie świata ludzi opiera się na subtelnym pragnieniu, które rozwija się w mniej subtelne poziomy przywiązania. 

– Jeżeli pójdziemy za blado zielonym światłem, odrodzimy się w świecie zwierząt, który zalicza się do pierwszego z niższych światów. Tutaj dominuje stan umysłu ignorancji, którego atrybutem jest głupota. Ignorancję, wraz pożądaniem i agresją, uważa się za jedną z trzech podstawowych trucizn. Jednakże nie jest to emocja w pełnym sensie tego słowa. To bardziej prowadzący do cierpienia stan umysłu, który jest destrukcyjny, ponieważ stanowi przeciwieństwo przebudzenia i inteligencji. Możemy być wtedy w ludzkich ciałach, ale dominują cechy odzwierzęce. 

– Jeżeli podążymy za blado żółtym światłem, odrodzimy się w świecie głodnych duchów, zdominowanym przez przeszkadzającą emocję chciwości. W tym kontekście, chciwość jest aspektem pożądania, które przejawia się w formie skąpstwa. Tutaj istoty dążą do posiadania materialnych dóbr wszelkiego rodzaju, jak również stanów psychicznych. Cierpienie mentalności głodnych duchów polega na niezaspokojonym apetycie i równoczesnej niemożności korzystania z tych dóbr czy cieszenia się jakimkolwiek doświadczeniem. Z tego powodu, istoty te przedstawia się jako poddawane torturom duchy."  *)

Czyli kolejnym etapem jest podróż zmarłego w przestrzeni, w której jest przyciągany przez te różne światy. Gdy zrezygnuje z nich, skupi się na swojej świadomości w stanie krystalicznie czystego umysłu i serca, wtedy ma inną możliwość – podążyć za… tu różne tradycje podają różnie, ale chodzi o światło buddy -  światło Nirvany. Tam znajduje się Budda. Księga poleca wybór tej „opcji”. :-)

Gdy cząstka świadomości wybierze ten świat, zostaje zaatakowana przez Marę. (Ten sam strażnik – demon, który atakował Buddę Siakjamuniego, gdy ten medytował pod drzewem Bodhi. Czyli taka osoba - cząstka świadomości doświadczy wielu ataków, które tak naprawdę powstają w polu świadomości – z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie życia. Tej cząstce świadomości może jeszcze wydawać się, że jest istotą ludzką, więc potrzebuje pojąć, że to tylko jej świadomość jest testowana, aby mogła  puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwolnić się od nawyków i tendencji, których nabyła podczas ostatniego życia. Ostatnim przystankiem w pośmiertnej podróży świadomości jest odrodzenie lub tzw. Nirvana/ Nibbana.

Tyle info z Tybetańskiej Księgi Umarłych. Podobne doświadczenia i ataki lub piękne, różne "odleciane" wizje pojawiają się pod wpływem świętych roślin i grzybów. Ale bardzo często ludzie nie są zazwyczaj świadomi, w czym uczestniczą – w jakim procesie i czego doświadczają. A i szamanów hochsztaplerów prowadzących takie ceremonie też jest trochę. 

Ale masz rację Dawidzie, że potem (np. po kilku godzinach) takiej sesji ze świętymi roślinami lub grzybami „czar pryska (albo koszmary się kończą) i musimy wrócić do szarej rzeczywistości”. ;-)
Podobne doświadczenia pojawiają się w snach, bo w snach także nasza świadomość poszerza się i podróżuje. Kiedy doświadczysz takich innych stanów przy wsparciu świętych roślin lub grzybów, to kiedy otwierasz się na doświadczanie tych stanów w czasie medytacji, kontemplacji, już wiesz, że możesz doświadczać tego samego bez wsparcia „świętych roślin i grzybów”.

Ale to jest też tak, że niektórzy sobie „latają”, mają wizje i opowiadają, jakie to odlotowe wizje mieli. Albo potem w natchnieniu malują piękne obrazy lub tworzą muzykę… Rdzenni szamani i niektórzy ludzie z wielkim doświadczeniem i wiedzą na temat działania tych substancji uważają, że święte rośliny i grzyby to substancje wspierające człowieka w rozwoju jego świadomości oraz uzdrawianiu duszy – tak to nazywają rdzenni  - czy w rozwoju sfery duchowej człowieka.

Mnie osobiście a-ja-łaska pomogła w uzdrawianiu siebie z raka. Na ceremonii w dżungli amazońskiej miałam pierwsze doświadczenie bardzo mocne i różne wizje, w których otrzymałam informacje jakby od swojej WJ (wolę nazywać „to coś” Źródłem). Otrzymałam bardzo konkretne informacje, co będę potrzebowała zmienić w swoim życiu, w swoim postępowaniu, jeśli chcę uwolnić się od raka. Podstawowa informacja brzmiała: rozpoznać wszystko, co sprawia, że nie żyłam w harmonii, w szacunku do siebie i ciała. W pierwszej wizji widziałam między innymi jedno, olbrzymie pole pogorzeliska… Oczywiście – podobnie jak sny – wizje takie mogą być interpretowane na różne sposoby… ;-) I potem  - w moim przypadku - także często w snach pojawiały się kolejne drogowskazy.

Margoo3o7:
"Czy to oznacza, że… wszyscy, którzy jesteśmy tu na Ziemi…, poszliśmy za… bladym niebieskim światłem ? "

Bo blade niebieskie prowadzi do świata ludzi? Nie mam pewności, kochana Margo. Dla mnie ten przekaz dotyczy poziomu życia na Ziemi. Mam odczucie (tak to „widzę” ;-) ), że te wszystkie światy:
bogów, półbogów, ludzi, zwierząt, głodnych duchów i istot piekielnych są… światami przejawiającymi się poprzez ludzi i dla ludzi w tym świecie, na Ziemi.

Bo na przykład alkoholicy to dla mnie „głodne duchy” – ludzie, którzy żyją „w świecie głodnych duchów”. 
Na przykład sadyści i masochiści to „istoty piekielne”.
Całym biznesem kasyn i hazardu oraz światem związanym z prostytucją itd. kierują i zawiadują „półbogowie”.
Najbogatsi lub najwyżej postawieni w hierarchii władzy ludzie na Ziemi to „bogowie” (mogą być też nieznani, ukryci). 
W tym przekazie dla mnie zwierzęta symbolizują część „odzwierzęcą” istoty ludzkiej, która jest do doświadczenia oraz w rezultacie do „przetransformowania”.

Każdy i każda z nas (każda istota ludzka) może mieć po części coś z każdej z tych sześciu rodzajów istot w skali "mikro”. I może to wszystko harmonijnie zsynchronizować, przetransformować w sobie i zakończyć wędrówkę w… ‚Kole Samsary’.

Mam taką intuicję, że w Księdze Tybetańskiej w sposób symboliczny przekazana jest pewna wiedza jako zawierająca pewien potencjał – za pomącą kolorów opisane są pewne wzorce, które nas przyciągają do danego doświadczenia. I całkiem możliwe, że wcielając się w kolejną formę przybyliśmy tutaj podążając za różnymi kolorami…

Bo przecież są na przykład buddowie/tary o różnych kolorach.
Niebieski: przekształca gniew w mądrość lustrzaną
Biały: przekształca złudzenie i ignorancję w mądrość rzeczywistości
Czerwony: przekształca złudzenie przywiązań w przenikliwą mądrość
Zielony: przekształca zazdrość w mądrość realizacji
Żółty (złoty): przekształca dumę w mądrość tożsamości.
Czarny: przekształca nienawiść we współczucie, współodczuwanie

Więc przyciąga nas jakiś kolor symbolizujący pewne wibracje energii - częstotliwości energii, ale po to, byśmy wiedzę płynącą z doświadczenia wibracji danego "koloru" światła, które nas "przyciągnęło" przetransformowali na mądrość…

W buddyzmie dzogczen występują wizerunki tęczowego buddy,
podobnie jak w chrześcijaństwie tęcza jest symbolem Przymierza. Symbolizuje taki stan świadomości, w którym następuje zrealizowanie tzw. ciała tęczowego lub ciała świetlistego – stan pełnego wyzwolenia z koła karmy (wyzerowania karmy). Odtąd istota (cząstka świadomości) może odbywać podróże świadoma kontinuum swojej podróży. (Rodzimy się w kwiecie lotosu w czystej krainie (Przestrzeni wewnętrznej) i stąd nasze dalsze podróże wyglądają całkiem inaczej niż wcześniejsze poprzez kolejne wcielenia w kole samsary.



ten dla mnie symbolizuje to samo:



Pierwszy raz zobaczyłam takie zjawisko w roku 2009 (kiedy przez miesiąc mieszkałam na zboczu góry w namiocie) i nie mogłam uwierzyć w pierwszym momencie w to, co wtedy zobaczyłam.  Nigdy wcześniej nie widziałam w tym swoim życiu takiego zjawiska. Według mnie to symbol, znak czasów transformacji bardzo, bardzo głębokiej…

A to jest olmeckie nakrycie głowy (z jakiegoś muzeum) prawdopodobnie używane było na jakichś uroczystościach przez osobę, która osiągnęła taki stan świadomości:



Pisałam w jednej z notek:

Pewne teksty buddyjskie przekazują także info, że z każdego z tych sześciu światów samsary, które przedstawiane są na tankach Koła Życia, jest możliwe wyjście z koła samsary. I znalazłam kiedyś na to potwierdzenie ;-) w obrazie, tance przedstawiającej Koło Życia z sześcioma światami, niteczkę białą **), po której jakby świadomość wysnuwa się z Koła i wyprowadza postać poza koło samsary do postaci tęczowego buddy. Piszę słowo budda małą literą, ponieważ buddą jest każdy człowiek, każda istota, która osiągnęła tzw. oświecenie, Nirwanę, Nibbanę, Przebudziła się czyli osiągnęła stan świadomości wyzwolenia z samsary – życia w cierpieniu i ignorancji (zapomnieniu i odcięciu od tego, czym jest).
-----------------------
dodane 08.02.

Margo0307:
"z tą… symboliką odzwierciedlającą się w zachowaniu i postawach różnych ludzi egzystujących… w stworzonych przez siebie różnych światach…
Taki człowiek – myślę… nieświadomie stwarzający dla siebie… i żyjący w tym świecie.., np. głodnych duchów…, jeśli w porę nie rozpozna… iluzji, którą tworzy…, może do końca życia w ciele – w niej ugrzęznąć…"

No tak..

Margo0307:
"Pytanie czy… w chwili przejścia – śmierci ciała…, będzie w stanie rozpoznać i doświadczyć wyzwolenia z tych swoich ograniczających go więzów… ?"

Nie wiem. ;-) Ale na przykład jeśli stało się to za życia (uwolnienie, transformacja pewnych wzorców i doświadczeń na mądrość), to cząstka świadomości będzie w stanie się uwolnić od tego, od czego uwolniła się za życia. Bo w chwili śmierci już jest  w pewnym sensie „po ptokach”. ;-) Teksty Księgi są w rzeczy samej napisane dla ludzi żyjących i czytane są dla żyjących, choć przy okazji czyjejś śmierci i dla „duszy”, która przechodzi proces pośmiertnego bardo także. (To tak jak śpiewanie pieśni przez szamanki i szamanów – jak się zagubisz, to cię sprowadzą do uważności….)
Ta Księga czytana jest po to, by – jeśli ktoś jest „gotowy”, to usłyszy treść i poczuje się zainspirowany, wtedy może zacznie… swoje rozpoznawanie i transformację – wyzwalanie się…

Możemy tego dokonywać w trakcie życia, ponieważ po śmierci cząstka świadomości (tzw. dusza) już nic nie może zmienić… z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie ostatniego życia, wcielenia. Cząstka świadomości jest jak energetyczna wiązka strun o różnie wibrujących częstotliwościach, ale jeśli są jakieś częstotliwości (wibracje) dominujące, to podąża ona w kierunku takiego koloru światła (takich wzorków), jakie ją przyciąga. I w zasadzie nic już nie może zrobić.

Tej cząstce świadomości może jeszcze wydawać się, że jest istotą ludzką, więc potrzebuje pojąć, że to tylko jej świadomość jest testowana, aby mogła puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwalnianie się od nawyków i tendencji zachodzi w czasie wcielenia – życia. Bardo pośmiertne to jest etap podróży cząstki świadomości przez… pole różnych wibracji-„atrakcji”. A cząstkę świadomości przyciąga to, z czym ona rezonuje i "tam" się wciela w następnej formie, gdzie została przyciągnięta.
Kiedyś miałam sen świadomy, w którym różne „magnesy” przyciągały mnie jak maleńki „opiłek”, ale ja się do nich nie przyklejałam. I leciałam pomiędzy nimi jak w slalomie, choć nieprzyklejanie się do tych „Słupków” ustawionych na trasie „slalomu” wymagało sporego wysiłku (energii).

MAMA TI-KA-LI SUNYATA
___
**) zdjęcie tej tanki gdzieś jest na moim blogu http://tonalinagual.blogspot.com

piątek, 5 września 2014

ŚWIADOME ŚNIENIE A ŚWIĘTE ROŚLINY I ŚWIĘTE GRZYBY


"ŻYCIE JEST SNEM" - Calderon

"ZE ZROZUMIENIEM PRZYCHODZI WYZWOLENIE" - cytat z Tybetańskiej Księgi Bardo.

ZE ZROZUMIENIEM PRZYCHODZI także... PRZEBUDZENIE...



Oto film pt. POTĘGA SNÓW - Tybetańska joga snu i śnienia":



"Jeśli ktoś nie rozumie, że wszystko jest iluzoryczne, rzeczy, które bierzemy za realne łapią nas w swoją rzeczywistość i nie jesteśmy w stanie od nich się uwolnić.
Aby zdać sobie sprawę z tego, że życie jest iluzją, tybetańscy buddyści [buddyzm bon] muszą nauczyć się być mentalnie czujni i samoświadomi zarówno podczas śnienia jak i na jawie". 

To samo dotyczy tzw. ceremonii ze świętymi roślinami i świętymi grzybami. W trakcie takich ceremonii można zacząć obserwować siebie i rozpoznawać to, co nas więzi, co ukrywamy przed sobą (a właściwie nasze ego-ja) z powodu nieświadomego utożsamiania się z poglądami, przekonaniami, wzorcami myślowymi... itd. Możemy uczyć się przytomności - bycia uważnymi i roz-poznawania samych siebie. Możemy wchodzić w poszerzone stany świadomości i stawać się coraz bardziej samoświadomymi. W innym przypadku takie ceremonie i praktyki nie mają innego działania jak podtrzymywanie, a nawet wzmacnianie naszych ego-ja.

" Rzeczywistość składa się z nieskończonego strumienia interpretacji postrzegania, które my, jednostki posiadające specyficzne członkostwo nauczyliśmy się odczuwać jako oczywiste. (...) Nasz odbiór rzeczywistości jest przez nas uznawany za tak niepodważalny, że podstawowe założenie magii traktujące go jedynie jako jeden z wielu opisów, niełatwo przyjąć poważnie." - Don Juan - człowiek wiedzy i nauczyciel Carlosa Castanedy  

Nasze sny i wizje ukazują nam warunkowanie naszych dusz.

"Charakter i zawartość ich snów określi stopień nauk, na który są gotowi.
(...) Sen jest dla nas bardzo istotny (bardzo ważnym jest, aby odkryć, co się dzieje z nami emocjonalnie w nocy. Jest to miejsce, gdzie można odkryć siebie i stąd joga snu jest tak bardzo ważna."

Dokładnie to samo można powiedzieć o tzw. wizjach i stanach emocjonalnych w czasie ceremonii ze świętymi roślinami i grzybami.


"Tak, jak śniący umysł musi być ćwiczony, tak samo ćwiczony musi być umysł w trakcie czuwania."

 Podobnie w trakcie ceremonii można "ćwiczyć" swój umysł.

Pracę ze snami rozpoczęłam w 1994 roku, O takiej możliwości dowiedziałam się studiując wiedzę Rdzennych Ludów Ameryk . Bardziej świadomie zaczęłam pracować ze snami od roku 1999. Przez kilka lat nawet zapisywałam wszystkie zapamiętane swoje sny. Moja wiedza o sobie, moja samoświadomość od tego czasu zaczęła się intensywnie rozwijać. Potem przez kilkanaście lat praca ze świętymi roślinami i grzybami także nauczyła mnie wiele... o sobie samej i innych (czyli też o sobie w innych i o innych we mnie :-) ).. 

"Tuż przed zapadnięciem w sen, starasz się zapamiętać wszystkie doświadczenia za dnia i przypominasz sobie, że one są snem."

Pamiętam, jak na którejś z kolei ceremonii wręcz modliłam się, żeby zapamiętać wszystko, co do mnie przyszło tamtej nocy i nagle uświadomiłam sobie, że ta wiedza za każdym razem do mnie przychodziła, na każdej z wcześniejszych ceremonii, ale nigdy nie mogłam zapamiętać zbyt wiele z powodu "zanieczyszczeń" emocjonalnych w moim ciele i "zapchania" wzorcami myślenia i przekonaniami mojego umysłu... czyli mocnego ego-ja.
Od tego czasu zaczęłam "mantrować": Czysty Umysł i Czyste Serce...


"Pozycja, w której śpimy, ma wpływ na nasze oddychanie, a oddychanie wpływa na nasz umysł." 

Warto w trakcie ceremonii ze świętymi roślinami lub świętymi grzybami nie tylko utrzymywać świadomość, ale także zachowywać pozycję siedzącą, najlepiej medytacyjną, jednak również w dbałości o wygodę dla swojego ciała fizycznego.

Dalajlama w tym powyższym filmie mówi o "kontrolowaniu oddechu". Z mojego roz-poznania wynika, że nie potrzebujemy wcale kontrolować oddechu, ale warto próbować być świadomymi naszego procesu oddychania. Rozumiem, że niektórzy potrzebują używać metody kontrolowania. Ludzie stosują tzw. kontrolę do czasu, kiedy jej... nie odpuszczą... a jak odpuszczą sobie kontrolowanie, dopiero wtedy wszystkie procesy zadziewają się naturalnie. Wtedy owo kontrolowanie zastępuje UWAŻNOŚĆ - bycie uważnym, przytomnym tego, co w tu i teraz się dzieje.

Zresztą Dalajlama, jak się okazuje, jest "zasadniczo sceptyczny wobec swoich snów:

"sen to sen. Nie jest wcale wiarygodny. Nie ma znaczenia, po prostu przychodzi." 

Podobnie jak... oświecenie, przebudzenie, zrozumienie, wyzwolenie... :-D

"Sporadycznie może przyśnić się sen, który należy potraktować poważnie. W swoim śnie poznałem V.Dalajlamę oraz kilku poprzednich ważnych lamów. Ale to dość rzadkie."

Ujmę to trochę inaczej niż Dalajlama :-): wszystkie nasze sny i wizje są tak samo ważne i nieważne... przede wszystkim sny o nas samych i o nas w różnych sytuacjach - kiedy pracujemy nad poszerzaniem samoświadomości. Obserwując swoje sny poznajemy siebie, a nawet możemy odkryć swoje własne" kłamstwa" i "oszustwa" na swój własny temat. Możemy zacząć rozpoznawać, jak wiele-  z powodu utożsamiania się z pewnymi wzorcami myślowymi i naszymi przekonaniami - jest przed nami ukryte; choć w rezultacie okazuje się, że to my ukrywamy/ukrywaliśmy wiele sami przed sobą. Choćby z powodów wyparcia się tych wszystkich części siebie, których nie mogliśmy zaakceptować w sobie. Dlatego wiele sami przed sobą ukrywamy i nie wiemy - nie jesteśmy świadomi tego, kim jesteśmy.

Ale rzeczywiście są też takie sny i wizje, które niosą ważne informacje i mogą być dla nas jak wyraziste drogowskazy wskazujące nowe kierunki w naszej Podróży i przynoszące znaczne, istotne zmiany naszej samoświadomości, postrzegania i z-rozumienia... SIEBIE. 

"Kiedy mnich uczy się być świadomym w trakcie snu, wiedząc, że jest pośród czegoś nierealnego, może kontrolować obrazy."

Ech, znowu ta kontrola... W rezultacie nie chodzi wcale o żadną kontrolę, ale o uważne  - przytomne reagowanie, o w pełni świadome reagowanie w takich sytuacjach. Po prostu wtedy uczymy się świadomego reagowania w sytuacjach. Tę wiedzę przekazywałł także Toltek - Juan Matus, którego nauki opisywał w swoich książkach Carlos Castaneda.

I wtedy zaczynamy "sobie uświadamiać, że wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy świadome czy nieświadome, są jedynie mentalnymi iluzjami." 

Które jednak w rezultacie manifestują się w świecie materialnym, w naszym działaniu i współtworzeniu (mniej lub bardziej świadomym) tego świata, tej czasoprzestrzeni, w której obecnie żyjemy.

"Przejrzysty sen oznacza, że dzięki praktyce zyskujesz świadomość śnienia, że to jest sen i możesz zmieniać rzeczy". 

Dzięki temu możemy także mieć wpływ na to, jakie myśli myślimy (i nie chodzi tu wcale o kontrolę nad myślami, ale możliwość ich rozpoznania - uświadomienia sobie tendencji do myślenia takich, a nie innych myśli oraz naprawdę świadomy wybór tego, co myślimy :-)).

Przejrzysty sen... przejrzyste wizje, przejrzysta wiedza... PRZEJRZYSTA... To możliwość uważnego, świadomego  bycia w TU i TERAZ i połączenie... ze Żródłem, Całością, Jednią, z Milczącą Wiedzą... 

Są idee, scenariusze w polu, które możesz nazwać „Akaszą” albo inaczej… „Uniwersalnym Umysłem” albo „Księgą Wszelkich Możliwych Idei”…itp. Niektórzy mogą to nazywać także „Bogiem” (ale nie jest to bóg ani osobowy ani płciowy ani taki, który ma jakiekolwiek pragnienia…). I stamtąd możesz czerpać do woli (tej umownie wolnej).

Dlaczego na przykład różni ludzie w różnych zakątkach świata, w tym samym czasie mniej więcej, „odkrywają” jakieś… takie same np. teorie naukowe, a potem kłócą się o „palmę pierwszeństwa” i „tantiemy”? ;-D Bo mają pewne „predyspozycje”, które umożliwiają im dostęp do podobnych idei.

Wierzymy niby, w to, w co chcemy (a właściwie w co nasze małe „ja” mogą – są w stanie wierzyć). Zechcesz zmienić wiarę – zawsze możesz to zrobić. Możesz nawet uwierzyć, że Boga nie ma, że to także Idea zaczerpnięta z tego pola „Akaszy” czy Księgi Wszelkich Możliwych Idei. Kto sięgnął po nią pierwszy i kiedy? Ilu jest takich bogów i jak różnią się od siebie i dlaczego – wiesz?



JESTEŚ nieskończonym ŹRÓDŁEM bawiącym się swoim snem…
Możesz się obudzić, jeśli zechcesz… możesz się obudzić choćby na moment… w tej albo innej cząstce, formie, w ciele… a potem znów zaśniesz i możesz śnić… „co tylko zechcesz”… :-D I znów wchodzisz w swój własny sen… Pytanie: czy świadomie? Tybetańska Księga Bardo też o tym wspomina...

Po co joga śnienia?

I tę wiedzę można zastosować w ceremoniach:
                                               

O śnieniu pisał także Miguel Ruiz w "Czterech Umowach" i o tym, że jesteśmy śnieni przez Sen Planety, ale możemy także śnić własny sen - świadomie, także wraz z innymi. 

O szamanizmie i buddyzmie bon:

I pamiętam o tym, że:

"Każdy człowiek tworzy swoją osobistą historię ze swojej własnej i jedynej w swoim rodzaju perspektywy. Po co w takim razie narzucać innym swoją wersję, jeśli będzie ona dla nich nieprawdziwa? Kiedy to zrozumiesz, nie będziesz odczuwać potrzeby obrony tego, w co wierzysz. Nie jest ważne to, aby mieć rację i dowieść innym, że są w błędzie. Postrzegaj każdego człowieka jako ARTYSTĘ, kogoś, kto ma ci do opowiedzenia jakąś historię. Wiedz, że to, w co wierzą inni, jest po prostu ich punktem widzenia, i że nie ma to z Tobą nic wspólnego." - Don Miguel Ruiz.

I istnieje taka wiedza, która wykracza poza nasze osobiste historie...

p.s. Internet, "wujaszek google"... 
To jest... manifestacja, przejaw w materii tego, do czego ma potencjalnie dostęp każdy człowiek. :-) Toltekowie nazywają „tę umiejętność” dostępem do "Milczącej Wiedzy". ‚Nie wiem nic, ale jak "potrzebuję", to wiem dokładnie to, co mam w danym tu i teraz wiedzieć ;-) Albo: gdy jestem całkowicie w tu i teraz, świadomie i uważnie to mam dostęp do "Milczącej Wiedzy", która jednak przejawia się przeze mnie... To nie jest tzw. jasnowidztwo. Toltekowie nazywają to WIDZENIEM („widzeniem wewnętrznym, a niektórzy określają to jako „widzenie trzecim okiem” :-)).

Moje notatki na temat snu i śnienia z 2009 roku.

W temacie:
http://tonalinagual.blogspot.com/search/label/Toltekowie
http://tonalinagual.blogspot.com/2014/02/medytacja-snienie-zmiany-wzorcow-i.html
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/08/sniaca-istota-i-przebudzenie-d.html
http://tonalinagual.blogspot.com/2012/09/jeszcze-cos-o-swiadomoscii-umysle-oraz.html
http://tonalinagual.blogspot.com/2012/03/snienie-wspotworzenie-i-miosc.html
http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2013/05/cysty-umys-i-czyste-serce.html
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/09/pojawiam-sie-i-znikam.html

I wszystkie notki na blogu
http://tonalinagual.blogspot.com/
pod hasłem bardo + śnienie.

filmy:
Bashar SWIADOME SNIENIE
BASHAR - WYBOR I PRZEZNACZENIE
BASHAR - FIZYCZNY UMYSL I WYZSZY UMYSL


piątek, 18 kwietnia 2014

ŚWIĘTE ROŚLINY I GRZYBY ORAZ TYBETAŃSKIE BARDO

"ZE ZROZUMIENIEM PRZYCHODZI WYZWOLENIE".

Z NOTKI O BARDO:



Istnieje sześć rodzajów bardo, w tym bardo życia, bardo snu i śnienia, bardo medytacji, bardo procesu umierania, świetliste bardo po opuszczeniu ciała oraz bardo przed umiejscowieniem się w łonie matki (lub w jaju czy ziarnie) przed ponownymi narodzinami.

Jeśli miałaś lub miałeś doświadczenia ze świętymi grzybami albo świętymi roślinami *), jeśli podążasz "ścieżką duchowego rozwoju", to mam dla ciebie coś do przekazania… Może wiesz, że ayahuasca jest zwana "napojem bogów", ale także "lianą duszy", pnączem dusz" a nawet "lianą śmierci" albo "małą śmiercią"? By wejść prawdziwie w "ceremonię uzdrawiania" - jak zwą ceremonie z ayahuascą niektórzy, należy poddać się procesowi podobnemu do śmierci ego-ja. Wtedy informacje napływają bezpośrednio od… duszy, Źródła czy tak zwanej wyższej jaźni, służą naszemu rozwojowi. Ci, co nie potrafią przejść tej bramy, podróżują po światach iluzji swoich umysłów, lęków, pożądań utrzymując swoje przywiązanie do przekonań, a nawet zwiększając swoje ja-ego czyli przywiązanie do utożsamiania się ze swoimi przekonaniami. Pogłębia się wówczas jeszcze bardziej przepaść pomiędzy ja-ego a czystym umysłem. Podróżują w przestrzeniach bardo.

I tak, jak w bardo, czasem coś może wydawać nam się dobre z powodu pewnej atrakcyjności, jaką to coś stanowi dla nas (naszego ego-ja), a potem okazuje się, że nadal cierpimy. Inaczej coś, co może wydawać się straszne i złe, może okazać się czymś, czego się boimy w sobie. A gdy przyjrzymy się temu i uwolnimy w sobie, tym samym możemy "uzdrowić jakąś część siebie. I nagle poczuć olśnienie, zrozumienie. A potem pojawia się coraz większe i klarowniejsze zrozumienie - tak rozwija się (ekspanduje) nasza świadomość.

"Zrozumienie prowadzi do wyzwolenia".
Zrozumienie prowadzi do przebudzenia...

Spróbuj utrzymać czysty umysł i pełną świadomość w trakcie takiej ceremonii ze świętymi roślinami lub świętymi grzybami…w tu i teraz, bez wizji, bez oceniania, bez oczekiwań, a wtedy będziesz wiedzieć, gdzie zaprowadziłby cię twój własny umysł, twoja jaźń po śmierci twojego ciała… Taka ceremonia może być próbą, w której można przekonać się, jak umysł (i nasze ego-ja) radzi sobie z 'bardo' - różnymi stanami świadomości. Można spojrzeć na to swoje doświadczenie z perspektywy… bardo i koła samsary. I dowiedzieć się prawdy o sobie, na ile jesteś uwolniony/uwolniona, oświecony/oświecona, przebudzony/przebudzona czy urzeczywistniony/urzeczywistniona? 

Dla cierpliwych i gotowych ;-) piękna medytacja… Księga Bardo czytana przez Maję Ostaszewską:




środa, 16 października 2013

BARDO I TYBETAŃSKA KSIĘGA ŚMIERCI



ZROZUMIENIE PROWADZI DO WYZWOLENIA...






Przygotowanie i akceptacja śmierci pozwala nam uwalniać się z więzów starej osobowości i „przenosić się” w stronę nowych obszarów świadomości i niepodlegania ograniczającym nas rutynom ego, przede wszystkim poprzez pielęgnowanie poszerzonej świadomości w życiu codziennym. I w zasadzie to bez znaczenia czy „umierają” kolejne cząstki ego w naszym jednym ludzkim wcieleniu po kilka razy czy następuje to poprzez śmierć fizyczną. Stąd tybetańska „Bardo Thos-grol” („Tybetańska Księga Umarłych) nie jest księgą dla zmarłych, lecz dla żywych i w symboliczny sposób przekazuje wiedzę np. na temat różnicy pomiędzy różnymi stanami świadomości i doświadczanymi w nich (poprzez nie) metafizycznymi stanami. Podobnie jak w ceremoniach ze świętymi roślinami czy grzybami.

I taka refleksja:

Dlatego ego „wyrosłe w naszej kulturze europejskiej" ma trudności w przyjęciu tego, co może brzmieć „dwuznacznie” jako „i-i”, bo takie ego zdecydowanie woli jednoznaczność. I dlatego na przykład jedno takie ego będzie się trzymać przekonania, że „Bóg jest”, a inne ego równie żarliwie będzie trzymać się przekonania, że „Boga nie ma”. A Bóg to słowo symbol, abstrakt, ale są ludzie, którzy chcą je rozumieć jednoznacznie.

„Symbol - z greckiego symbolein znaczy „wiązać razem" - to znak zastępujący lub reprezentujący pewne głębiej ukryte treści pojęciowe lub, rzadziej, przedmioty czy osoby. Charakterystyczne cechy symbolu to niekonwencjonalność i niejednoznaczność (tym różni się od alegorii) – rozszerzają one jego pojemność informacyjną, sprawiając równocześnie, że nie da się go interpretować w sposób precyzyjny."



BARDO


1.









2.


Tekstów będących scenariuszami inicjacyjnymi znają wszak dość dużo zarówno dzieje religii, jak i dzieła literackie różnych narodów i epok, by wspomnieć bodaj najsławniejsze z nich - Boską Komedię. Bar-do Thos-grol wyraźnie jednak różni się od nich wszystkich. Niżej postaram się jak najkrócej przedstawić główną osobliwość tej księgi, z zastrzeżeniem, że z braku miejsca muszę to uczynić pobieżnie i upraszczając wiele spraw zasługujących na znacznie głębsze i wszechstronniejsze oświetlenie, co może będę miał sposobność zrobić przy innej okazji. Tutaj lukę tę częściowo staram się wypełnić w przypisach. Zakładam przy tym u Czytelnika minimum ogólnej wiedzy o buddyzmie. Tybetańskie słowo bar-do (lub bar-ma-do) znaczy "to, co jest między (dwoma)", "przestrzeń pośrednia" i w literaturze tybetańskiego buddyzmu pełni funkcję odpowiednika terminu sanskryckiego antarabhawa, dosłownie: "między-byt". Termin ten oznacza sytuację kogoś, kto rozstał się z tym życiem, a nie wszedł jeszcze w nową formę istnienia; stoi przed nim otworem sześć sfer samsary, ale także możliwość ostatecznego uwolnienia się od kołowrotu egzystencji - czyli możliwość nirwany. To, gdzie się w końcu znajdzie, zależy w dużej mierze od jego dobrego i złego karmana (uczynków w poprzednich żywotach), ale również od własnego wyboru; ten zaś zdeterminowany jest zdolnością przebrnięcia przez próby, które polegają na rozpoznawaniu właściwej istoty pojawiających się w bar-do gniewnych i spokojnych postaci różnych bóstw tantrycznych oraz światłości. Zdolność tę nazywa się w Bar-do Thos-grol (roz)poznawaniem, rozumieniem, wiedzą; pełni ona funkcję soteriologiczną. 





3.
Wszystkie istoty, zarówno zwierzęta, jak i ludzie, w ciągu życia poruszają się pomiędzy wymienionymi wyżej trzema bardo: jawą, snem i marzeniem sennym. W momencie śmierci pojawiają się ich trzy kolejne rodzaje. Najpierw przechodzimy przez proces samego umierania. Bez względu na to, czy śmierć jest szybka czy wolna, w jej trakcie następuje pewna transformacja. Potem nadchodzi czas, w którym umysł podejmuje swe nawyki z przeszłości. Kiedy rozpoznajemy, że jesteśmy już martwi, zależnie od dominującego przyzwyczajenia, umysł wkracza w jedną z sześciu sfer egzystencji. Wydarza się to od zawsze. Tak, jak nie ma początku przestrzeni, tak też nie ma początku umysłu. Na poziomie zewnętrznym i wewnętrznym zawsze swobodnie i samoistnie się manifestował, doświadczając swego bogactwa i wyrażając je na niezliczone sposoby. Podobnie sześć rodzajów bardo zawsze przejawiało się w ciągłej wymianie jako trzy zwyczajne (znane nam na co dzień stany pośrednie) i trzy szczególne (doświadczane przez niewyzwolone istoty, kierujące się ku następnemu życiu).
Aby zrozumieć, co się dzieje po śmierci, musimy najpierw przyjrzeć się umysłowi. W swej esencji pozostaje on przestrzenią. Nie ma koloru, wagi, zapachu ani rozmiaru. Nie został z niczego zrobiony, nie narodził się i nigdy nie umrze. Znikąd nie przybył, więc też nigdzie nie odejdzie. Przestrzeń, o której mowa, nie oznacza nieistnienia, czarnej dziury, w której można zniknąć. Jej natura jest bogata, pozwala zjawiskom się rozgrywać, a potem znów je w sobie rozpuszcza. Ma wielką moc, a jednocześnie pozostaje nieograniczona. Gdziekolwiek się kierujemy, nie kończy się – zawsze może wydarzyć się jeszcze więcej. Kiedy takie zrozumienie zaczyna nam świtać, nie dorówna mu już żadne uwarunkowane uczucie, a nieustraszoność, spontaniczna radość i aktywne, niesentymentalne, dalekosiężne współczucie przychodzą naturalnie. Gdyby było to naturalnym stanem istot, gdybyśmy zawsze byli świadomi natury samego umysłu, wszystko byłoby łatwe. Umieranie i odradzanie się przypominałoby zmianę ubrania. Przejrzyste światło umysłu, jego promienna świadomość, radość i moc działania nie miałyby końca. Bez rozproszenia, postrzegając zawsze nasze ciała i mowę jako zręczne, przynoszące pożytek narzędzia, sami bez trudu wybieralibyśmy miejsce odrodzenia, w którym stanowilibyśmy największą pomoc dla innych.
Oczywiście taki stan odbiega dość daleko od naszych codziennych doświadczeń. Jeżeli nie medytujemy, rzadko dostrzegamy esencję umysłu. Przydarza się nam to tylko w sposób niezamierzony, w czasie kochania się lub swobodnego spadania przed otwarciem spadochronu. Bez względu jednak na to, czy nasza naturalna świeżość manifestuje się przez cały czas, czy przypadkowo, całkowita pewność i głęboka radość pojawiają się, gdy tylko zapominamy o nadziejach, strachu lub oczekiwaniach. Umysł wyraża się wówczas jako miłość, której nie towarzyszą koncepcje. Tymczasem, zamiast identyfikować się z tym jasnym światłem albo nawet wglądami w jego naturę, nieoświecone istoty utożsamiają się ze strumieniem swoich wrażeń. Trwałej esencji szukają w zmieniającym się doświadczeniu, powiązanym z doznaniami zmysłowymi i aktywnością mentalną. Sytuacje, które przeżywamy i uczucia, których doznajemy, nie mogą jednak trwać wiecznie. Swoją naturą przypominają rzekę – jej tok pozostaje ten sam, ale wciąż napływa do niej nowa woda. Tak więc, większość z nas określa się przez ciągłość strumienia własnej świadomości. Najważniejszy jest dla nas wówczas ciąg przyczynowy pomiędzy siedmioletnim dzieckiem a siedemdziesięcioletnim starcem, ponieważ bez pierwszego nie mogłoby być drugiego. Nie bierzemy jednak pod uwagę tego, że każda cząsteczka, każdy atom w ich ciałach są nowe. W pewnym momencie jednak strumień ten nie może już przepływać w tym samym ciele. Wówczas następuje śmierć. Jeżeli umiera się wolno, jak w przypadku AIDS lub raka, zewnętrznie wygląda to oczywiście inaczej, niż kiedy zostajemy rozerwani na strzępy przez minę lub giniemy w wypadku samochodowym. Jednakże zachodzące w nas wtedy procesy przebiegają tak samo – energia, która zwykle jest rozproszona po całym ciele, porusza się ku jego centralnej osi."- http://www.diamentowadroga.pl/dd40/bardo_smierci_i_odrodzenia

4.
Zgodnie z procesem reinkarnacji według dwunastu ogniw współzależnego powstawania, każda czująca istota zanim narodzi się w świecie cierpień samsary musi najpierw ulec niewiedzy w czasie śmierci poprzedniego życia oraz w czasie stanu pośredniego bardo przed narodzinami. Według dzogczen niewiedza to marigpa - brak wyzwolenia, która uniemożliwia rozpoznanie pierwotnej czystości (Wyl. Ka-dak) w czasie śmierci lub nie rozpoznanie spontanicznego urzeczywistnienia (Wyl. Lhun-Grub) zjawisk stanu bardo dharmaty. Dopiero po owych nierozpoznaniach manifestuje się stopniowo Umysł (Wyl. Sems), który zaczyna się doświadczać subiektywnie zjawisk jako dualistycznie oddzielonych od niego. W wyniku tego następuje przekształcenie się zjawisk bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do) w samsaryczne formy pięciu żywiołów (przestrzeni, wiatru, ognia, wody, ziemi) drugiego bardo (Wyl. Sidpai bardo), aż do odrodzenia po stanie bardo, a po odrodzeniu życie w świecie cierpień, kiedy aktywny jest Umysł dualności "subiekt-obiekt" i konceptualności.

Tybetańska Księga Umarłych opisuje, że niezwykle trudno być obecnym w pierwszym świetlistym bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do), gdzie manifestuje się naturalnie całe bogactwo oświecenia (np. mandale buddów), gdyż nawykowo następuje owe nierozpoznanie marigpa, przekształcenie zjawisk i przechodzi się natychmiast do drugiego stanu bardo (Wyl. Sidpai bardo) w celu odrodzenia się po nim w świecie, więcej patrz artykuł o sześciu stanach bardo. Księga dzieli doświadczenia bardo dharmaty na dni... poza ograniczeniami czasu i przestrzeni. W kolejnych dniach pojawiaja się odpowiednio gniewnie bądź spokojnie przejawiający się buddowie sambhogakai. Bez stabilności w praktyce (thogal) dni te mogą być nieprawdopodobnie krótkie. Łagodne i gniewne "bóstwa" znikną tak szybko, że nawet nie zauważymy. Wszystkie zjawiska "pośmiertne" są wyrazem samego zmarłego, nie powinno się więc ich bać czy pożądać, należy rozpoznać je jako pozbawione wrodzonej natury zgodnie z teorią siunjata i jako przejaw stanu rigpa, który w buddyzmie odnosi się do stanu dharmakai i który można rozpoznać np. poprzez praktykę dzogczen" - http://pl.wikipedia.org/wiki/Tybetańska_Księga_Umarłych

5.